Hejka :)
Wczoraj miałam dzień lenia. Cały dzień przeleżałam pod kocem i nie chciało mi się nic robić, nawet z włosami. Dlatego niedzielę dla włosów przełożyłam dopiero na dziś. I od razu przechodząc do rzeczy, kosmetyki które dzisiaj użyłam:
Umyłam włosy Alterrą z dodatkiem soku z aloesu - moje włosy bardzo go lubią.
Ponieważ maska Kallosa bardzo mi się spodobała, postanowiłam że to właśnie jej użyje. Pod czepkiem trzymałam ją niecałą godzinę, spłukałam i na koniec mycia nałożyłam Nivejkę na minutę.
Przy jesieni znowu włosy zaczęły mi lecieć jak szalone ;/ Woda brzozowa świetnie działała na wypadanie i dlatego znowu zaczęłam kurację - po każdym myciu (ostatnio myję co 2-3 dni tak więc spokojnie mogę jej używać pomimo alkoholu), jeszcze przy mokrych włosach wcieram ją w skalp.
W końcówki jak zwykle wcieram kroplę jedwabiu z Green Pharmacy.
Efekty:
Włosy mocno błyszczą, są wygładzone i miękkie. Nie puszą się i są zdyscyplinowane. Jedyne co mnie w nich drażni to sterczące włoski na całej długości, ale muszę to jeszcze przeboleć zanim urosną. Z kallosem keratynowym bardzo się polubiliśmy. W najbliższym czasie zrobię recenzję ale chciałabym jej jeszcze troszkę poużywać.
Niestety zauważyłam, że włosom nie służy olej lniany, który teraz stosuję. Za to genialny okazał się olej sezamowy - o tym także wkrótce :)
Miłego wieczorku :*
ale masz ślczne włoski!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńMaska Kallosa jest ostatnio moim ulubieńcem :)
OdpowiedzUsuńwidzę, że masz takie same cienkie włosy jak ja :) kolor też się zgadza :D nawet pielęgnację mamy podobną :D do mycia używam kofienowej alterry, kallosa nakładam co jakiś czas, nivea też ląduje na długość i serum z GP :)
OdpowiedzUsuńSiostro włosowa :) Kofeinowej też używałam, ale jak ostatnio kupowałam na promocji to akurat nie było...
UsuńBardzo lubię ten szampon Alterry i jedwab od GP :)
OdpowiedzUsuń