środa, 25 czerwca 2014

Wtorkowe SPA dla włosów..

Hej!

Spodobały mi się posty "niedziela dla włosów", ale że w niedziele nie miałam zbytnio czasu aby zająć się kudełkami, przełożyłam to na wtorek, ale zaczynając już w poniedziałek.. Z drugiej strony tego typu posty, muszę przyznać, są bardzo motywujące :)

Przechodząc do rzeczy, a mianowicie, co zrobiłam dobrego dla moich włosów?
Zapomniałam trochę o siemieniu lnianym, dlatego to on był teraz głównym bohaterem..


Wieczorem w poniedziałek nałożyłam ukochany olejek Alterra limetka i oliwa na caaaałą noc, oj dawno już takiego SPA nie robiłam..

Z samego rana zaczęłam robić glutka. Mój przepis:
- 2 łyżki siemienia
- niecała szklanka wody
Gotowałam jakieś 5 minut. Po tym czasie przecedziłam połowę, a drugą połowę zostawiłam razem z ziarenkami.

Umyłam włosy szamponem z Green Pharmacy do włosów tłustych u nasady i suchych na końcach Żeń-szeń, do pierwszej połowy glutka dodałam 2 łyżeczki intensywnie regenerującej maski Biovax, naturalne oleje (argan, makadamia, kokos), trzymałam pod czepkiem i turbanem 1 godzinę. Po zmyciu zapach był obłędny. W sumie to w opakowaniu maska nie pachnie tak pięknie jak na włosach :)
Po zmyciu i osuszeniu włosów ręcznikiem, wgniotłam jeszcze drugą połowę żelu lnianego, który wcześniej oddzieliłam od ziarenek..

Po naturalnym wyschnięciu włosy były nawilżone, błyszczące i sypkie, a przy tym cudownie pachniały, z resztą do tej pory zapach się utrzymuje :) 

Dajcie jakieś pomysły, w jaki jeszcze sposób można stosować siemie lniane na włosy :)

Pozdrawiam!

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Wróciłam! Oraz Płyn miceralny Garnier Skin Naturals


Cześć Wam!

po dosyć długiej przerwie, spowodowanej brakiem czasu na cokolwiek.. Szkoła, praca, praca, szkoła, wszystko to spowodowało, że trochę zaniedbałam bloga.. Przymierzałam się do powrotu już od jakiegoś czasu, ale tak mi to wychodziło, że w końcu nic w tym kierunku nie robiłam. Ale dziś mówię sobie, że czas najwyższy wrócić do świata blogerek :)

Dziś nie o włosach, lecz o produkcie, po którym nigdy bym się nie spodziewała, że zrobi na mnie tak ogromne wrażenie..

Płyn micelarny, który zawsze omijałam wielkim łukiem.. A dlaczego? A dlatego, że po każdym używanym przeze mnie (do tej pory) micelem miałam złe wspomnienia.. Po prostu szczypały mnie oczy.. Noszę soczewki i niestety to dodatkowo je podrażniało.. Zawsze wolałam mleczka do demakijażu..

I przeważnie były to mleczka właśnie z firmy Garnier, dlatego też, gdy producent wprowadził na rynek płyn micelarny, wydawało mi się, że "a może jednak ten okaże się dobry dla mojej cery".. Również zachęcona pozytywnymi opiniami na blogach postanowiłam, że spróbuje, trafiłam na promocję w Rossmannie i zakupiłam go za 12.99 (cena regularna 17.99)






Po pierwszym użyciu cera fajnie się zachowywała, oczy mnie nie szczypały jak to zazwyczaj bywało, a makijaż bez trudu dał się zmyć.
Uczucie po użyciu płynu to świeża i nawilżona buzia, a nie jak po mleczku lepka warstwa, którą trzeba zmyć (chociaż w przypadku płynu, ja również to robię dla jeszcze lepszego oczyszczenia),  także za to wielki plus..
Tak jak obiecuję producent "idealnie czysta skóra bez pocierania" Wystarczy na kilka chwil przyłożyć nasączony wacik to oka a tusz, cienie, eyeliner itp bez problemu usuniemy..
Kolejnym plusem jest duża butla (400 ml czyli 200 zastosowań) Na zdjęciu widać zużycie ok. 1/3 opakowania, mam go już ze 3 tygodnie, przy czym widzę, że podkrada mi go mama i siostra, a ja używam go także rano jako tonik. Także jak najbardziej wydajny.

Napiszcie, czy miałyście ten płyn i jakie są wasze wrażenia po przetestowaniu?

Buziaki!